Poważna sytuacja związana z ośrodkiem dla uchodźców

Minął miesiąc od próby przesiedlenia przez Mazowiecki Urząd Wojewódzki ukraińskich uchodźców z Centrum Pomocy Global Expo przy ul. Modlińskiej. Wojewoda postanowił nie przedłużać umowy z zarządcą obiektu i przetransportował tam ludzi do podobnego ośrodka w Nadarzynie. To jednak nie zadziałało. Zaparkowany autobus był pusty. Uchodźcy nie chcieli słyszeć o przeprowadzce do miasta oddalonego o 30 kilometrów od Warszawy.

Według Piotra Płocharskiego, pełnomocnika zarządu GE Operator, w centrum przebywa obecnie jeszcze około tysiąca osób. Ta liczba nie zmienia się od miesiąca. Na miejsce osób, które odchodzą z centrum, przychodzą kolejne.

Płocharski podkreśla, że bez pieniędzy od wojewody „sytuacja robi się poważna”. Podkreśla, że nawiązał kontakt z biurem Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców i że ma też wciąż darczyńców. Część swoich potrzeb pokrywa z własnych środków. Nie może powiedzieć, co będzie w przyszłym miesiącu, ale w marcu dostała 4,3 mln zł za przyjęcie uchodźców, w kwietniu ponad 5,5 mln, a w maju kolejne 4,1 mln zł z urzędu wojewódzkiego.

Biuro wojewody obarcza winą za niepowodzenie relokacji postawę operatora GE, który – jak twierdzą – uniemożliwił im komunikację z uchodźcami na Global Expo. Ponadto twierdzą, że przedstawiciele firmy informowali uchodźców o możliwości pozostania na Global Expo i planach GE dotyczących kontynuowania działań pomocowych, niezależnych od finansowania przez MUW, co „znacząco utrudniało” ich działania.

Operator GE Piotr Płocharski zaprzecza temu. Do 28 czerwca w Global Expo przebywało jeszcze ośmiu pracowników biura wojewody. Na teren Global Expo wpuszczano autobusy przewożące uchodźców – powiedział. Uchodźcy nie chcieli być przewożeni, bo woleli przebywać w pobliżu autobusów miejskich i innych obiektów.